pory tylko poświęceniem, i uczynić zadosyć niezaspokojonym pragnieniom?
Była panią swojej woli w całem znaczeniu tego wyrazu, gdy on znalazł się na jej drodze.
On, to był Trezorek.
Właściwie nie nazywał się wtenczas jeszcze Trezorkiem, tylko poprostu Guciem — nadała mu dopiero to miano kobieta żądna miłości, dla której stał się prawdziwym skarbem.
Skarbem, o który drżała bojąc się go utracić, to też strzegła go, jak oka w głowie i pielęgnowała, jak gdyby był egzotyczną rośliną.
Otóż ten skarb pielęgnowany był w chwili, gdy go poznajemy, nierad czegoś oczywiście, bo skrzywiona jego twarz wyrażała niezadowolenie.
Niezadowolenie, czy też jaki ból tajony może? na to przypuszczenie pani Bombelska zadrżała i spojrzała na Trezorka.
Siedział on w ponurem milczeniu, nie tykając kawy, tylko mieszając ją machinalnie łyżeczką bez względu na prześliczny kożuszek, który zjadać zwykł był zazwyczaj na samym początku z wielkiem nabożeństwem.
Pani Bombelska była coraz to więcej niespokojną.
„Trezorku drogi, co tobie dziś jest?“ zagadnęła nareszcie, „dla czego nie pijesz kawy? ostygnie ci.“
„Nie mam apetytu“, odrzekł spoglądając melancholicznie na rozbity łyżeczką kożuszek.
„Nie masz apetytu!“ krzyknęła, „toś ty chory!!“
„Chory“, potwierdził ponuro.
„Guciuniu mój! Trezorku! nie strasz mnie; wczoraj jeszcze byłeś taki wesół, zdrów... może to tylko ima-
Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.
— 78 —