Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.
—   79   —

ginacya... spróbuj! wypij choć z pół szklanki, ty tak lubisz kawę.“
„Nie kuś mnie“, bąknął niepewnym głosem (żal mu było kawy), „to mi może zaszkodzić.“
„Ale nie zaszkodzi! nie! wypij.... jak mnie kochasz.“
Na to zaklęcie Trezorek zmiękł i robiąc niby poświęcenie, zabrał się do kawy; zjadł najprzód kożuszek, potem wypił trochę, potem więcej, nareszcie i wszystko, nie zostawiwszy w szklance nic, oprócz resztek ciastka drożdżowego, które także całe skonsumował.
Po kawie zapalił papierosa, a gdy z tego został już tylko popiół, przywołał znowu na twarz wyraz cierpienia, a po pewnej chwili rzekł z jakimś dziwnym akcentem w głosie:
„Zabiłaś mnie tą kawą.“
„Ja! ciebie!...“
„Czuję, że mi potrzebna najściślejsza dyeta.“
„Trezorku!“
„Bardzo mi nie dobrze.... widocznie mam raka w żołądku.“
„Raka! ach, połóż się, połóż!“ jęknęła strwożona małżonka, przywołując służącą, której poleciła rozebrać łóżko i pobiedz do doktora.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Całe dwa tygodnie już leżał biedny Trezorek w łóżku... mówię: biedny nie z powodu jego choroby, bo był zdrów jak ryba, ale dla tego, że zaczynało mu się już przykrzyć udawać chorego i znosić przymusową dyetę; lubo żona starała się osładzać mu ją bulionami, jajami na miękko, a nawet kotlecikami, które zjadał jako zgwał-