Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
—   84   —

Wzajemnego rozczulenia i uniesień, przerwanych wejściem oczekiwanego rejenta, opisywać nie będę — moje pióro na to za słabe.
Postanowiono zeznać akt zobopólnej darowizny na przeżycie, który też zaraz zredagowanym został urzędownie i podpisanym w obec świadków wyłączeniu prawnemu nie podlegających.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

To już na tem koniec? — Trezorek wyzdrowiał. — Tegośmy się spodziewali, ale cóż się stało dalej? — Rozpuścił się jak bicz dziadowski; prowadzi romanse pod nosem żony. — A ona co na to? — Cóż ma robić? gryzie się, płacze po całych dniach, tak że tylko cień z niej został i z pewnością długo nie pociągnie. — Biedna Rozalina! — No, że biedna, to biedna... ale któż jej winien? jak sobie kto pościele, tak się wyśpi; potrzebny jej był na starość trzeci mąż?