Chłopcze mój piękny, chłopcze mój młody,
— Zanuci czule dziewica, —
Po co w około Switezi wody
Błądzisz przy świetle księżyca?
Po co żałujesz dzikiej wietrznicy,
Która cię zwabia w te knieje,
Zawraca głowę, rzuca w tęsknicy,
I może jeszcze się śmieje?
Daj się namówić czułym wyrazem:
Porzuć wzdychania i żale,
Do mnie tu, do mnie! — tu będziem razem
Po wodnym pląsać krysztale.
Czy zechcesz, niby jaskółka chybka,
Oblicze tylko wód muskać,
Czy zdrów jak rybka, wesół jak rybka,
Cały dzień ze mną się pluskać.
A na noc w łożu srebrnej topieli,
Pod namiotami zwierciadeł?
Na miękkich wodnych lilijek bieli,
Śród boskich usnąć widziadeł.
Wtem z zasłon błysną piersi łabędzie,
Strzelec w ziemię patrzy skromnie,
Dziewica w lekkim zbliża się pędzie,
I do mnie — woła — pójdź do mnie!
I na wiatr lotne rzuciwszy stopy,
Jak tęcza śmiga w krąg wielki,
To znowu siekąc wodne zatopy,
Srebrnemi pryska kropelki.
Podbiega strzelec — i staje w biegu —
I chciałby skoczyć i nie chce;
W tem modra fala prysnąwszy z brzegu,
Z lekka go w stopy załechce.
Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.