Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

Prawda w kabzdzie ni szeląga,
Lecz od czego djabli łeb?
Wszak nam rygiel nie dokucza,
Piekło przeszkód ani zna!
Dziurką każdy z nas od klucza,
Pięknie ładnie nurka da.
Hura! krzykną wszyscy djabli
I już ich w piwnicy masz,
Wnet węgrzyna, bordeaux, chabli,
Wypróżnili milion flasz.
I śpiewali w późną porę:
Pić i kochać to mi rzecz,
I spijali „con amore“
A noc uciekała precz!
Wtem zbudzony kogut raniej
Zapiał w przeraźliwy głos,
A tu djabli już pijani
W koło nich butelek stos.
Wszedł Belzebub, schmurzył czoło,
Pięćkroć djabłów do flasz wbił,
Zakorkował, zalał smołą,
Ścisnął drutem co miał sił.
Pięćkroć djabłów od tej pory
Na butelek siedzi dnie,