Słabą niewinność łatwo uwiodą!
Teraz, wracając do domu,
Nauczać będą moją przygodą,
Żeby nie wierzyć nikomu.
Ale któż zgadnie: przypadek jaki
Dotąd zatrzymał Filona?
Może on dla mnie zawsze jednaki,
Możem ja próżno strwożona?
Lepiej mu na tym naszym jaworze
Koszyk i wieniec zawieszę,
Jutro paść będzie trzodę przy borze,
Znajdzie!... jakże go pocieszę;
O nie! on zdrajca; on u Dorydy,
On może teraz bez miary,
Na sprosne z nią się wydał bezwstydy ..
A ja mu daję ofiary..
Widziałam wczoraj, jak na nią mrugał:
Po tem coś cicho mówili:
Pewnie to dla niej ten kij wystrugał,
Co mu się wszyscy dziwili.
Jakżeby moją hańbę pomnożył,
Gdyby od Laury uwity
Wieniec na głowę Dorydy włożył,
Jako łup na mnie zdobyty?
Wianku różany, gdym cię splatała,
Krwiąm cię rąk moich skropiła:
Bom twe najmocniej węzły spajała,
I z robotąm się kwapiła.
Teraz bądź świadkiem mojej rozpaczy,
I razem naucz Filona:
Jako w kochaniu nic nie wybaczy
Prawdziwa miłość wzgardzona.
Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.