Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

Został bednarz, miał wygody,
Warsztat stał w komorze,
Nibyć dłubie, niby robi
A skończyć nie może.
Ciągle dłubie, ciągle struże
Do drzwi stoi bokiem,
A z podełba jakoś mruże
Na dziewczynę okiem.
Poszedł ojciec do piwnicy,
Po sądkach kołata,
Matka pierze u krynicy,
Córa do warsztata.
Zajrzy stary do komory,
Jak to tam te zamki,
Bednarz wdzięczy się do córy,
Jak gołąb do samki.
I do ucha jej coś grucha,
Ręką objął w poły,
Ona słucha i też grucha,
Tak gruchają społy.
Krzyknie stary: „Hej, hej matka,
Patrz co się tu dzieje;
On jej grucha coś do ucha,
A ona się śmieje.“
„Cicho stary, toć do pary
Zawsze trzeba dwoje,