Strona:Józef Conrad - Janko Góral.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

chować w dole, wykopanym z północnej strony muru kościoła w Brenzett.
Robiono urzędowy spis topielców i przedmiotów, wyrzuconych przez morze, a ja czyniłem odkrycia na własną rękę. Mam chorych w rodzinach żeglarzy ze wschodniego Colebrook i od nich dowiedziałem się, że bardzo wcześnie tego ranka dwaj bracia rybacy poszli obejrzeć swe sieci, wyciągnięte na brzeg i znaleźli zwykły okrętowy kojec na drób, wysoko na brzegu. Zupełnie był suchy i mieścił jedenaście zatopionych kaczek. Kaczki zostały zjedzone, a kojec połupany na ogień. Możliwe jest, że człowiek, będący w czasie katastrofy na pokładzie mógł dobić do brzegu na tym kojcu. Jak pan sądzi, czy to możliwe? Lecz skądże; jakim cudem znalazł się ten człowiek. Tego nikt ani wówczas, ani dotychczas odkryć nie może. A on jedyny ocalony świadek nieszczęścia, nawet, gdy się nauczył zupełnie płynnie mówić po angielsku, nie umiał nic o tem powiedzieć. Pamiętał tylko, że zrobiło mu się trochę lepiej (naturalnie wówczas, gdy okręt zarzucił kotwicę), że ciemność, wicher i deszcz zatamowały mu oddech (a więc był na pokładzie). Musimy sobie uprzytomnić, że morska choroba, zmęczenie i czterodniowe kołysanie wyczerpały go zupełnie, że znalazł się w otoczeniu i warunkach sobie nieznanych i wszystko w jego głowie zamieniło się na chaos, z którego zu-