cało. Wiedzieli o nim wtajemniczeni, że przebrany wciskał się aż do Krakowa, wślizgał do zamku nawet, zawiązywał tajemne z ziemianami stosunki. i na różne sposoby podszczuwać się starał przeciw Kaźmierzowi, którego miękkość i nieudolność wyśmiewał, a że ludzie łacniej zawsze zło niż dobro chwytają i wiarę mu dają, udawało mu się niechęci budzić przeciw dobremu księciu. Jawniej Kietlicz ukazywał się często w Płocku, Raciborzu, Wrocławiu, a choć tu głośno nie występował z niczem, pocichu do śmiałego zamachu namawiał, który według niego nieochybnie powieść się musiał.
Mieszek sam mało występował, na Kietlicza zdając starania, któremu też starszy z synów księcia Bolko, młodzian krwi gorącej, a niewielkiej rozwagi, dopomagał chętnie i dawał mu się rzucać i kierować kędy wskazał.
Do Krakowa kiedy niekiedy dochodziły o tem wieści. Donoszono Gedkowi, dopóki żył, o zabiegach Kietlicza, ostrzegał on Kaźmierza, ale ten niełatwo dawał wiarę złemu, przeciw bratu jątrzyć się nie dopuszczał, a otaczający ciągłemi strachami temi znużeni, w końcu im ucha nie podawali.
Sam książę marszczył się i sposępniał, gdy mu przynoszono wiadomości, w których upatrywał tylko chęć poróżnienia go z bratem i zamącenia miłego mu pokoju. Zwracał natychmiast rozmowę do spraw innych, do ulubionych swych pogadanek o świecie, niebie, przyszłości i żywocie człowieka.
Trwały zawsze owe biesiady z uczonemi, do których należeli mistrz Wincenty, ze wszystkich księciu najmilszy (temu zleconem było pisanie dziejów starych państwa), Pełka biskup krakowski, Cystersów kilku i benedyktynów z Tyńca, prałatów i kanoników kapituły. Karmiono Kaźmierza zbieranemi dlań zewsząd płodami żywo rozbudzającej się właśnie literatury średniowiecznej i pisarzami starożytnemi, z których ustępy czytano. Z tego się wywiązywały
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom IV.djvu/008
Ta strona została uwierzytelniona.