Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom IV.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

straży prawa. Z biskupami Kaźmierz rządził wspólnie i zgodnie dzieląc władzę, którą oni wielkim swym wpływem podtrzymywali. Klasztory zwłaszcza Cysterskie rosły, mnożąc się prawie codziennie, krzewiły w ziemi niedawno pustej i bezludnej. Mnożyły się też osady po trzebieżach, ludność po miastach, handel złotemi drogami przeżynał kraj ze wschodu na zachód.
Z zachodu co tylko Włochy, Francya, Niemcy miały, otrzymywała dzielnica Kaźmierzowa, płynął towar, szli rękodzielnicy. W mniejszym stopniu odbijały się tu wszystkie ruchy umysłów, jakie się czuć dawały w krajach innych. Ziemiański ów udział w rządzie i radzie, nie był bez związku z wyswobadzaniem możnych w Niemczech i we Włoszech. Pokora Rudobrodego w Wenecyi u stóp papieża składającego głowę dumną, w Polsce się odbiła, biskupom przyczyniając siły.
Kaźmierz, który miłował sprawiedliwość i pokój, dla którego słowo Boże było prawem najwyższem, nie pragnący zbytniej władzy, dzielący się nią chętnie, cieszył się tem wszystkiem, bo działo się po myśli jego. Wyswobodzony z brzemienia rządu samowolnego, mógł swobodnie oddawać się ulubionym marzeniom, o rzeczach zaświatowych rozprawiać z uczonemi, uczyć dziejów i śpiewać chwałę Bożą.
Gdy nad wieczór goście wszyscy na zamku się zgromadzili dokoła stołów książęcych, dość było spojrzeć po ich twarzach, ażeby zgadnąć, że mieli pana miłościwego, który był im ojcem a bratem.
Gdy piękny zawsze jeszcze z podniesionem do góry czołem jasnem tego dnia, z włosami na ramiona puszczonemi, z łańcuchem na szyi, u którego klejnot z orłem i lwem był zawieszony — wszedł książę strojny, rzeźwy, wesół do wielkiej izby, oczy wszystkich z wyrazem ukochania zwróciły się doń, jak do słońca.
Sunęli się doń i cisnęli, aby słówko posłyszeć, wejrzenie dostać, uśmiechem się pocieszyć, albo choć otrzeć o niego. Nie było jednej twarzy ponurej, je-