Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom IV.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjął tego znękany człek, który ciszy i pokoju pragnął. A że wiek mu do klasztoru wstąpić nie dozwalał, pozostał w mieście wziąwszy szatę pokutniczą, więcej żyjąc w kościele, niż z ludźmi, milczący, dogorywający już tylko.
Gdy na Wawelu dzwony uderzyły zwiastując zgon pana, a głos ich doszedł do murowanki za Wisłą, Jagna, która na łożu swem w pół drzemała, pół marzyła, otwarła oczy, tchnęła silnie dłoń przyciskając do piersi, i nazajutrz sługi znalazły ją uśpioną na wieki.


KONIEC.



Drezno, 1879