Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

ale żeby rozum mieć także.. Nie zapraszajmy cudzoziemców tak ochoczo, nie kłaniajmy się im u siebie tak nizko, nie ściskajmy ich tak serdecznie, a zaszanujmy kieszenie...
Byliśmy w istocie tak bardzo poczciwi, że ta dobroduszność nasza zakrawała na głupotę. Mówią, że Polak mądry po szkodzie — niewierzę.. Nie, nie, nawet ciężka bieda serdeczności nas nie oduczy..
Smutno to w wieku prozy.. ale z pewną dumą wzdychamy nad tą naszą wadą. Mądry po szkodzie... ale ba!
A przecież w tych Drażdanach możnaby wiele skorzystać, zacząwszy od przedsieni policyjnych, w których rekollekcje najmniej raz w miesiąc odbywać skazani jesteśmy, aż do kościoła, w którym nas musztrują i cicho a przyzwoicie znajdować