Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

iwne, dobroduszne, tak bezwstydnie dziecinne, że prawdziwie w końcu rozczula. Pan Bóg im niezawodnie przebaczy, bo nie wiedzą co czynią, płynie im to we krwi, wyssali poszanowanie silbergrosza z mlekiem.... Mylę się, chyba z krowiem, bo w ogóle macierzystego nie kosztują..

U nas obyczaj cale przeciwny, nawet skąpiec udaje wspaniałego, tu rozrzutny (rara avis) musi dla świata grać rolę sknery, familja wzięłaby go nieochybnie w kuratelę, gdyby sobie nadto pozwalał, mieliby go za obłąkanego.

Tak jest w téj ubogiej, i uszczuplonej Saxonyi, tak samo po troszę w całych Niemczech jeśli nie po całym świecie, prócz u nas. Przedewszystkiem pieniądz — reszta to tylko sos i przyprawa do tego mięsa.