lata upadku, nie zyskał naród w tej epoce ani na oświacie, ani na zamożności, ani na potędze, ani na sławie, ani na rozwinięciu swych instytucyj. Od Stefana Batorego poczęta walka z ustawami krajowemi panujących, usiłujących władzę swą rozszerzyć a odebrać przewagę stanowi szlacheckiemu, przedłużała się za Sasów konwulsyjnie; szerzyła ona zepsucie, mnożyła rozterki, rozpleniono cudzoziemczyznę chorobliwą zamiast istotnej cywilizacyi...
U dzisiejszych historyków z małymi wyjątkami wszystka wina upadku Polski kładzie się na jej instytucye, na szlachtę; boleją sędziowie przeszłości, że władza królewska silniejszą nie była, że szlachta zbyt się wzmogła, że — jednem słowem Polska nie zmieniła się w porę na państwo monarchiczne czysto, z dynastyą panującą i