Drezno nie będąc nieprzyjaznem postępowi zachowuje wszakże wiele prastarych obyczajów i cywilizuje się pomalutku: nie przeodziewa zbyt szybko, nie zrzuca ani szaty zewnętrznej ani ducha... nie spieszy się w pochodzie naprzód... Nie opiera się ono postępowi ogólnemu, ale doń nie popycha, z natury swej kraj to flegmatyczny i ostrożny, a co w obyczaj weszło, szanuje. Nad wszystko cisza i spokój są mu lube...
O godzinie dziesiątej na odgłos trąbki nocnego stróża zamykają się wszystkie kamienice, a w ulicach nie ujrzysz chyba maluczko lokatorów opóźnionych z kluczami w kieszeni. Lubię to, że tu nie ma odźwiernych i że każdy sobie sam usługuje, ale też tyranii paryzkiego portyera nie podlega. Jeżeli klucza zapomniał, próżnoby dzwonił, nikt mu nie otworzy, a jeśli się uprze
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.