ginalną nazywał jazdą na Sasach, utrzymując, że to wyrażenie sięga jeszcze epoki Augustowskiej... Lektyki, które tu tak długo przetrwały, nie bez powodu się ukazują. Drezno zamieszkałe jest przez mnóstwo chorych, przybywających tu dla wypoczynku, dawniej do Hedeniusa, teraz do sławnego Waltera, i żeby odetchnąć w ciszy i zieleni tego miasta dzieci, starców, niedołęgów i kalek...
Lektyki więc są potrzebne dla nich, jeźli krzesło na kółkach nie starczy, a potem to stary obyczaj. Ludzie w żółtych frakach przywykli już tam stać od wieków. Zagadką jest dla mnie, jak się ta instytucya utrzymać może przy tak małem z niej pożytkowaniu publiczności, bo ci kanarkowi stoją po całych dniach z założonemi rękami, z fajeczkami w zębach, przypatrując się ciekawie firmamentowi,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/083
Ta strona została uwierzytelniona.