Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

człowieka, swobodę, musi tu biedak poświęcić dla kawałka chleba.
W tych przytułkach nowych społeczność niby się wypłaca z obowiązku braterskiego, ale barbarzyńsko; w istocie głównie jej o to chodzi, aby żebrak nikomu nie dokuczał, nie naprzykrzał się... chodzi jej o to, aby go surowo ukarała za to, że się nie umiał zbogacić, że śmiał pozostać ubogim...
Dziś zastukał ktoś do drzwi moich... poznałem po sposobie dopominania się o wnijście, że to być mógł albo jaki rzadki podróżny (armer Reisende) albo figlarne dzieci proszące o groszyk na gruszki... które z obawą wyciągają rączki po pieniążek, aby ich zamiast datku nie spotkała kara...
Otworzyłem drzwi skwapliwie. Wszedł bojaźliwie człowiek w surducie czarnym