Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

utrzymanie rodziny nie wykazali. W razie niemożności złożenia pieniędzy i oprzysiężenia ich własności, trzeba, co najmniej, poręki dwóch obywateli osiadłych, iż żeniący się nie zażąda nigdy żadnej pomocy od gminy i kraju...
Ubogim tu ślubu nie dają...
Nie potrzebujemy dowodzić, jak ta troskliwość jest niemoralną. Corocznie też kilka nieszczęśliwych kobiet za dzieciobójstwo idzie pod gilotynę, a związki nieuprawnione przez kościół co dzień są pospolitsze, ludzie żyją nie wiążąc się ślubami...
Prawo to jest zaparciem opatrzności, jest zniechęceniem człowieka, niewiarą w w niego.
Ażeby gmina nie poniosła szkody obarczona będąc sierotą... więc się nie wolno