ożenić... prawo jest niezłomne, surowe, nielitościwe, ale człowiek ułomny...
Zrzec się zaś prawa do pomocy gminy wedle zasad legalnych nie może nikt, bo praw naturalnych przysługujących mu, nikt się nie zrzeka i gdyby to uczynił, zrzeczenie byłoby nieważnem.
Jakżeby się Malthus cieszył z tych poczciwych adeptów swoich... obawiających się przeludnienia aż do okrucieństwa... Prawo takie po prostu zabija te istoty, które miłość, potrzeba rodzinnego życia wydałyby na świat, a praca podwojona obowiązkiem potrafiłaby wyżywić...
Bądź co bądź wolę już trochę mniej systematycznie urządzony kraj, choćby z żebrakiem pode drzwiami, z podatkiem większym i większą ofiarą, a nie tak chłodno okrutny. Jest coś nieludzkiego w tej rachubie zimnej trupią ręką rachmistrza
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.