pełnie po za obrębem życia stojącego... na praktykę życia nie mają one wpływu stanowczego, mówią o nich, piszą, bawią się niemi, ale jak skoro przyjdzie ofiarami poprzeć przekonania... uciekają się do sofizmatów, aby czynu uniknąć...
Gdyby można obrachować na pewno, że każdy obywatel kraju zyska dziennie po kilka silbergroszów na patryotycznej wojnie — niechybnie usposobienie byłoby wielce bohaterskie, ale że jest pewność, iż w najlepszym razie wojna po kilka talarów wyciągnie każdemu z kieszeni — jakże nie przekładać i nie żądać pokoju...?... bądź co bądź!
W Prusiech rząd stara się przeciwko tym usposobieniom dobrze sobie znanym oddziaływać organizacyą wojskową, któraby wyrabiała prawdziwych żołnierzy, zapominających o warstacie, o domu, o handlu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.