Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.


V.


Gdy po dniu troski i niepokoju, po wieczorze dumań lub pracy samotnej, ciężkiej aż do upadku ducha prawie ogrojcowego, znękany człowiek położy się wreszcie na tem posłaniu cudzem, karczemnem i zdrzymnie się gorączkowo z tą myślą boleśną, że odpoczywa na ziemi obcej, w domu nie swoim, w pożyczanem łożu, oddychając powietrzem łaskawie mu wydzielonem na czas krótki przez policyą... nie dziw, że gdy się skleją powieki... sny zmor pełne oblegnąć go muszą.
Nie wierzę w sny prorocze, ale znam co są męczeńskie marzenia senne wygnańca.