Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

Całe życie człowieka przeszłe, wszystkie myśli, które nim targały, powracają jak widma blade, oblegają łoże i zdają się naigrawać z boleści. Cały zastęp wypadków umarłych, ludzi nieżywych, miejsc już dziś do siebie niepodobnych, przegorzałych idei i rozwianych uczuć — powraca wytaczając sprawę przeciwko zwyciężonemu...
W dzień górę bierze terazniejszość, w nocy odegrywa się na niej przeszłość i tłoczy piersi zajadle.
Miesza się tu to, co skonało z tem, co się nie narodziło, umarli biorą pod rękę konających, wszystkie światy i byty w jeden utrapiony zbijają się chaos. W takim śnie nie dziw, że krwawy pot występuje na czoło, a gdy wstanie dzień i z nim człowiek, czuje się jeszcze więcej złamanym, niż był gdy się do snu układał...