prawdą a co fałszem? dziś to a jutro drugie. Obudziłem się zwierzęciem, wyrosłem na anioła, dojrzałem na człowieka, zestarzałem na diabła, a sakwy podróżne puste i pierś niesyta, jeść nie ma co... otręby... A jednak... jednak coś żyje we mnie z czem świat nie w zgodzie, czemu świata za mało, coś co się rwie dalej, wyżej... czemu tu tęskno?.. Nie mam może duszy a czuję się Bogiem, nędzny jestem a wiem, żem silny; wszystkiemum zaprzeczył choć wiem że mi w coś wierzyć potrzeba; kto mi powie, komu... i czemu?.. Ja chcę cudu... niech się stanie cud...
Pomilczał, posłuchał i znowu począł się dręczyć.
— Gdy ciało umrze, dusza uleci i zapomni, czego się w niem uczyła, po cóż się uczyć? po co cierpieć? a jeśli będzie pamiętać wszystko, po co wstyd ma za
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.