Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

szcza majętniejszej, że się zawsze starym obyczajem kocha w próżnych włóczęgach za granicą, że trwoni pieniądz ubogi i czas najdroższy na te wędrówki bez celu, że się kocha w gospodach cudzych więcej niż we własnym domu.
W zarzutach tych jest wiele prawdy, lecz wiele też da się na odparcie ich powiedzieć
Zapewne więcej nas w domu siedzieć i pracowaćby powinno, ale smutne losy Polski, prawie całej, takie nam życie stworzyły w powszednich jego warunkach, że mało ludzi wytrwać w niem potrafi.
Potrzeba na to więcej wyrozumiałości, niż jej mamy zwykle dla siebie...
Nie godzi się wszystkim bez różnicy zarzucać tych z domu ucieczek, wiele osób jest do tego zmuszonych, wielu słabość jest wymówką, wiele jest pociągnionych