ka... za kilka groszy obiad sosisty... za półtora grosza kawa... powietrze za dwadzieścia groszy miesięcznie (cena karty), oto koszta utrzymania.
I żyje się tak...
Są tacy, co obiadu nie jedzą, a na teatr idą... Nie dziwujmy się... znękanym ludziom potrzebniejsza czasem rozrywka nad jadło... są tacy...
A w moich oczach wiele być powinno przebaczone tym, co stracili wszystko... niech się każdy postawi w położeniu tych zwłaszcza często nie zbyt wykształconych ludzi, którzy wyrzuceni zostali po za kraj bez grosza, bez umiejętności języka... którym odebrano kraj, rodzinę, przyszłość... Dziwnoż że rozpacz obejmie, że szał ogarnie!
Ci łazarze wygnańcy nieszczęśliwsi są od Hioba, co leżał ranami okryty na gnojowisku swojem, pod niebem znanem...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.