Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.

da się ostrem i draźniącem, nie usprawiedliwi następne.



Ludzkość i narody przez ciężkie przechodzą próby.
Pracujemy na roli przyszłości, uprawiając ją krwią i łzami — plon chyba dzieci nasze zbierać będą.
W smutku, często w zwątpieniu, wleczemy pług po ziemi czarnej, wahając się czy iść dalej?
Wielu z nas siada znużonych na zagonie, ale nieubłagana konieczność żelaznym biczem popędza — dalej a dalej.
Ludzkość nie może stać, iść musi, a czy droga jej kamieniami zasłana, czy potrząśniona różami — naprzód potrzeba!