Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.

aby nabrać siły i rzec sobie:
— Musimy iść dalej, mamy przed sobą przyszłość, powinniśmy tylko wiedzieć dokąd iść i jaką drogą?
To co nam wydaje się nowem, nie jest ani bezprzykładnem ani tak bezdennie czarnem, jak my olśnieni sądzimy; wyjść musimy z tych przepaści — są to ciemne wschody, po których wspinamy się ku górze światłości.
W starych baśniach naszego ludu bohaterowie dążą ku szklannemu wierzchołkowi góry, do źródła wody żywiącej i odmładzającej. Myt ten oznacza wybornie zadanie ludzkości, ciągle spinającej się ku najwyższemu dobru i światłu — które są życiem.
Ale tak w bajce jak w dziejach do źródeł życia nie ma drogi innej, tylko gościniec znoju, walki i trudu.