jest czczem słowem; moralność pojedynczych ludzi i całych narodów, polityka ich, całkiem się z nią rozchodzi.
W życiu prywatnem przyjmujemy ją wrzekomo, zwalniając surowe przepisy jej gwoli potrzebom chwilowym; w życiu publicznem nic nas już nie prowadzi nad interes chwili, rządzimy się w niem często najdrapieżniejszym instynktem zachowawczym, zawsze tylko tem, co się znajdzie pod ręką. Z tego naturalnie wpływać musi, że i stosunek rządzących do rządzonych i międzynarodowe, któremi żadne stałe nie kieruje prawo — najstraszniejszy chaos rodzą, najzajadlejsze walki wywołują. W sprawach najdroższych człowiekowi, bo w sprawach jego ducha, siła rozporządza nie bacząc prawa, jak tylko idzie o rzecz publiczną i rządzący i rządzeni wyłamują się z pod niego. W ten sposób z obu stron
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/249
Ta strona została uwierzytelniona.