Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

kich; rzadkobo kogo Bóg tak jak ją obdarza. Miała tę piękność Polki, któréj na świecie nie wyrówna żadna, piękność pełną wyrazu, poważną i wesołą razem, w któréj się rozum z uczuciem do równowagi układa, miała wdzięk niezrównany, wejrzenia, ruchu, uśmiechu, głosu i słowa, podnoszący do ideału, miała serce złote i jasne pojęcie o świecie wyczerpane z poznania obowiązków chrześcijańskich. Ani nadto surowa, ani nazbyt płocha; łączyła dostojność niewiasty z urokiem dziecięcia, a znać było że z swobodnego swego kątka młodości już poglądała na życie któremu była przeznaczoną. Modlitwa, praca, trochę niewinnych marzeń, trochę dziecinnej prostotą zabawy, składały się na dni jéj teraźniejsze, i nie tęskniła za zmianą losu, bo wszędzie widziała obowiązki przedewszystkiém, które mogą się stać roskoszą dla poczciwych, ale nigdy gorącéj nie obudzają żądzy, zwłaszcza w młodém sercu potrzebującém swobody, by się rozrosnąć i ukrzepić dla przyszłości.

Dom w Sasowie był sobie szlachecki, nie zatruł go pański zbytek i wymysły nowych po-