Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.

cił do domu gorzéj pijany, rozmarzony więcéj, smutniéjszy i szczęśliwszy.
Po kilku dniach powrócił raz trzeci, przyjechał raz czwarty, a Marja któréj synek polubił miłego gościa powiedziała sobie: — Coż mi ludzka mowa, gdy sierotka się moja zabawi? Mogę dla niéj pocierpieć trochę, a świat pomówi, uśmiechnie się i zapomni.
Gdy się to dzieje w Starém, sąsiedztwo oblatują powiększane coraz wieści, o staraniach przybysza, już ktoś łaskawszy od innych poszedł po rozum do głowy i uplótł baśń o dawnéj znajomości Juljusza z Marja, już ich żenią, już się zapraszają na nowe wesele. Ale nikt tak gorliwie nie pracuje językiem, jak pani Emerykowa.
Rzadkabo to kobiéta pani Emerykowa, umysł niezmordowany, ciało nie mogące postarzeć, a płochość dziecinna mimo lat piedziesięciu. Miała sobie za obowiązek wiedzieć najdokładniéj o wszystkiém co się działo w sąsiedztwie; znała życie każdego z najdrobniejszemi szczegółami, zajmowała ją równie kłótnia małżeńska, przedaż zboża, odprawienie ekonoma, zmiana pokojówki i sprowadzenie