Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żeliga tom I.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.

bu i ja z siostrą Teresą z drugiego jegomości małżeństwa. Niech Bóg uchowa bym sercu ojcowskiemu, które z razu nie wiele dla mnie i siostry okazywało czułości, wymówki miał czynić; wiele się do tego okoliczności przyczyniło, winna też była niemoc i zgryźliwość z cierpienia ustawicznego pochodząca.
Małośmy też jegomość rodzica naszego znali oboje, i on nas też, zawczasu bowiem, zaraz prawie po śmierci matki naszej, mnie odesłano do konwiktu OO. Jezuitów, zkąd nawet czasu wakacji do domu udać się nie miałem pozwolenia; siostrę zaś moją w klasztorze lwowskim panien Brygitek lokowano, jakoby próbując na niej wokacji, która się wszakże nie objawiała, bo do stanu duchownego nie czuła się powołaną. Obcy więc prawie byliśmy dla domu rodzicielskiego. To oddalenie nasze i małą przez długie lata czułość ojcowską, której pozbawieni prawie byliśmy dowodów, przypisać należało obcym nam nieprzyjaznym wpływom, rodziny pierwszej żony jegomości pana wojewody.
Matka nasza wcześnie zgasła, nie wniosła w dom starożytny do którego insperate wchodziła ani bogactw, ani zaszczytów, była bowiem ubogą szlachcianką a prawie sługą w tym domu, którego na krótką chwilę miała zostać panią; ale wielkiem poszanowaniem dla rodzica i miłością ku niemu nagrodziła pewnie na czem jej zbywało ze strony majętności i imienia.
Wielka niechęć całej zresztą rodziny p. wojewody przeciwko matce naszej, którą niegodną być tak wielkiego szczęścia sądzono, dziwując się trafowi i kaprysowi (jak zwano) które ją wyniosły na dostojną senatora małżonkę, przyczyną była, że do niej i do dzieci jej się zniechęcił. Zaraz bowiem po weselu, na które nikt z zaproszonych familjantów przybyć nie chciał, rodzina pierwszej nieboszczki żony p. wojewody odebrała nawet syna z pierwszego małżeństwa zrodzonego p. Stanisława, nie dopuszczając, aby się w domu przy matce naszej chował, a na swą go biorąc opiekę, gdyby sierotę. Goryczą to napoiło śp. wojewodę, gdyż