Krajczycowa była wychowanką wieku XVIII, w ściślejszem znaczeniu tego wyrazu, samo się więc przez się rozumie, że wszystkie ideały stanu natury, niewinności błogiej, złotego wieku pastuszego, gdy piękne panie, mając u stóp ufryzowanego pasterza w złocistych falbanach, gnały na paszę baranki różowemi wstążeczkami pozaplatane, były najulubieńsze Krajczycowej.
Proszęż sobie wyobrazić, gdy znudzona posłyszała o prześlicznej chłopce zaślubionej przez Achingera i wziętej z tego stanu natury... co się z nią dziać musiało, dopóki jej nie poznała! Heloiza (było to imię pani) postanowiwszy sobie, dla rozrywki wśród wielkiej samotności, czynić studja nad kobietą ze stanu natury, jej sercem i uczuciami, tak się do tego wzięła zręcznie, że zapoznała się z Achingerami i wciągnęła Rózię do siebie. Ale w bardzo prędkim czasie zrodził się niesmak i obawa. Krajczyc bowiem zobaczywszy panią Achingerowę, dawnym swym obyczajem śmiertelnie się w niej rozkochał. Starał się ukryć przed żoną ten kaprys, jak go nazywał, ale oczy kobiety są w takim razie nieomylne. Heloiza się ulękła; bliższe jednak poznanie bohaterki natchnęło ją odwagą, przekonała się bowiem, że Rózia nie jest wcale zalotną, i nie ma najmniejszej ochoty żeglowania po fleure du tendre.
Do studjów pani Krajczycowej należało i to, jakie wrażenie na istocie świeżej uczynią książki rozbudzające myśli i uczucia dla niej nieznane. Nie było wprawdzie polskich pod ręką, ale napisano do Warszawy, przywieziono nieco nowości. Heloiza spodziewała się ogromnego wrażenia; w istocie ciekawość wieśniaczki wyrównywała oczekiwaniom, ale sąd jej o dziełach zawiódł zupełnie. To co czytała wydało się jej niedorzecznem; przy całem poszanowaniu, jakie miała dla drukowanego słowa, do którego wdrożyły ją książki pobożne, Rózia krytykowała pisarzy w sposób tak niespodziany, naiwny, dziwny, iż Krajczy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żeliga tom II.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.