Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żeliga tom II.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

czyńskim, były to dwa różnych charakterów typy i dwie osobistości, mimo pozornie przyzwoitych stosunków, sobie niechętne.
Stosunek w świecie niemal przyjacielski dwóch panów mecenasów, ich wzajemne dla siebie względy, sposób pochlebny, w jaki się jeden zawsze o drugim wyrażał, nie przeszkadzało im w duchu uważać się za nieprzyjaciół. Nie miał większej przyjemności w życiu Bajkowski, jak gdy Opoczyńskiemu wedle jego wyrażenia, kurtę skroił; Opoczyńskiego twarz się rozjaśniała na chwilę, gdy Bajkowskiemu niespodziankę taką spłatał, że ten, pełen przytomności adwersarz, choć na chwilę zaniemiał i zmięszał się. Nigdy głuchy ów bój obu przeciwników nie przechodził w waśń widoczną, w namiętną kłótnię; oba przesadzali się w delikatności postępowania, ale chwytali zawsze zręczność podkopania się na wzajem. W gotującej się więc sprawie dla obu przysmakiem było, że się na polu tem spotkać mogli, gdzie z całą swą zręcznością, talentem, rozumem popisać się mogli.
Bajkowski czuł wyższość przeciwnika swego w tem głównie, że Opoczyński prawością i czystością charakteru go przechodził; Opoczyński mimo niepospolitego talentu, nie miał tej co tamten bystrości umysłu i przebiegłości; stosunkowo wyglądał on przy towarzyszu na ciężką artylerję, która gromi i burzy, ale nie wszędzie przejść i dostać się może, bo dla niej są drogi nieprzebyte, gdy dla innej broni lada ścieżyna i manowce starczą.
Były sprężyny, środki i sposobiki, których Bajkowski byle do celu wiodły, używać się nie wahał! gdy Opoczyński, nawet skutek z nich dobry, przewidując, posłużyć się niemi i wzdragał i brzydził. Bajkowski wypotrzebował więcej słabości człowieka, Opoczyński jego szlachetności; tem głównie różniło się ich postępowanie. Pierwszy nie wahał się użyć kłamstwa, Opoczyńskiego słowo starczyło za przysięgę. Pełnomocnik Achingera był szczęśliwy ze sprawy, między innemi dla tego też, że na człowieka, za nie-