szkołę nędzy, upokorzenia, cierpienia i nie dał się złamać; był silen w sobie, energiczny choć wcale niepokaźny; dosyć skromny, cichy, w sobie zamknięty jak wszyscy co zawczasu cierpiąc doznali że popis z boleści wywołuje tylko szyderstwa, które ją podwajają.
Bogaty ów Izraelita, ojciec Tildy, był dalekim jego krewnym; wziął go na dokończenie wychowania, a dopatrzywszy w nim zdolności, zamierzał pokierować w świecie przez resztkę jakiegoś szlachetnego uczucia braterskiego obowiązku, która w nim stanowiła może ostatnią i jedyną cechę startego już żydostwa. Chciał go przytém użyć dla siebie jak spożytkowywał wszystkie zdolności na korzyść swoją; chciał może pochlubić się téż iż dał światu człowieka, po którym się wiele było można spodziewać. Nadzieje te nie były całkiém usprawiedliwione, bo młode i wczesne talenta, nie zawsze w przyszłości obiecują owoce.
Jakiś czas człowiek ów młody miał przebyć w domu lub przy domu swojego opiekuna; kończył on nauki a zarazem nabywał praktyki handlu, do którego był przeznaczonym. Protektor miał go późniéj jeszcze wysłać za granicę aby się wykształcił i służył mu za narzędzie w jego spekulacyach
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/173
Ta strona została skorygowana.