zykę... a po cichu szeptano że ogromny miał majątek.
Trzeciego dnia potem bez żadnych pytań i przygotowań ojciec zapowiedział córce, nie badając wcale jéj zdania, że pan Henryk Segel jest jéj — narzeczonym.
Ojciec powiedział to winszując jéj tylko że mu się bardzo podobała, żartując że się szalenie w niéj zakochał, ale takim tonem że biedna najmniejszéj nawet uwagi zrobić nie mogła; rzecz była rozstrzygnięta, postanowiona, skończona. Był w istocie tak przyzwoitym młodzieńcem, że wszelkie sprzeciwienie się z jéj strony wydałoby się niedarowaném dziwactwem, kazano jéj to uważać za szczęście.
Nie odpowiedziała więc słowa, pobladła tylko i zamilkła.
Powińszowania ze wszech stron sypały się gradem. Tilda cierpiała straszliwie, wstręt jéj był nieprzezwyciężony, wzrok zbolały mówił Jakóbowi...
— A! przepraszam, omyłka, przerwał Iwaś — wszakże podobno nazywał się Januszem.
Jakób zaczerwieniał i pobladł, zmięszał się, wątek opowiadania był przerwany, chwycił szklankę, poniósł ją do ust, postawił, potarł czoło... nie wiedział już co mówić daléj.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/179
Ta strona została skorygowana.