Dziś niestety... jest to starą dekoracyą pokryta prosta, prozaiczna izba restauratora... Stoją w niéj rzędami usłużne i potulne stoliczki i krzesełka dla gości; nawet w najciemniejszym, tajemniczym zakącie groty, nad skałami otoczoną sadzawką — postawiono stół, gwarzą, śmieją się, piją, porozbierawszy z sukni, odpoczywają Genueńczycy — przejezdni woźnice zażywający wczasu lub, naprzemiany, jaka rodzina angielska, która po chwili ustępuje miejsca prostym parobczakom od warsztatów; bo w sali téj najzupełniejsza równość stanów, w obliczu makaronu i wina. Gospodarz z równą zabiegliwością posługuje lordowi i furmanom; kto wie nawet czy dla drugich nie jest więcéj uprzedzającym, i słusznie, bo lordowie rzadko dwa razy jednym przejeżdżają gościńcem, a woźnice jak febra wracają jeźli nie codzień to przynąjmniéj przez dzień.
Kuchnia Trattoryi nie jest ani gorszą ani lepszą nad inne włoskie; wino dają znośne dla niezepsutych podniebień, chłód tu panuje miły, a gdyby jeszcze gazu nie było czuć przykro, który grotę wieczorami oświeca, możnaby ten kąt nazwać bardzo przyjemném schronieniem.
Przez okienko ukryte w skałach z jednéj strony zaglądają cisnąc się, gałęzie granatów i liście drzew
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/18
Ta strona została skorygowana.