robiony misternie, który umie co potrzeba, który jak automat jest niemylnym, ale ani płakać, ani boleć, ani użalić się, ani zrozumieć słabości i cierpienia cudzego nie potrafi. Da on sowitą jałmużnę przez uznanie jéj potrzeby lub obowiązku, przez pychę lub rachubę, ale biednego nie uściśnie, nie ukocha... ale z nieszczęśliwym nie zapłacze, dla upadłego mieć nie będzie litości.
Żelazny wiek nasz ludzi swych robi z żelaza, — krają jak żelazo, a krew co ścieka po nich to tylko rdzy plamka.
— Może jesteś za surową, lecz.... i we mnie takie on obudzą przeczucia, dodał młody człowiek, ale miłość i kobieta dokazują cudów.
— Z sercami i z ludźmi nie z automatami, dodała Tilda... zimno mnie przechodzi gdy nań spojrzę; jest w nim coś przerażającego, w téj słodyczy, uśmiechu, w téj wiekuistéj pogodzie i weselu które naturalnemi być nie mogą. Nie potrafi się rozgniewać, oburzyć, zadumać... jest zawsze jeden, wiecznie martwy. Raz tylko widziałem go obruszonym, roznamiętnionym — chodziło o to że się omylić mógł on! on! on nieomylny! samo przypuszczenie było zbrodnią!
Lituj się pan nademną! lituj, dodała — i wy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/185
Ta strona została skorygowana.