Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

kilka i świetną przyszłość majątkową przed sobą. Wszystkie matki, ojcowie i rówieśnice zazdrościły — mąż ten wydawał się im ideałem!
Otóż i prosty koniec nader pospolitéj powieści mojéj.
W parę lat potém, niedługo, spotykacie państwo tego jegomości z żoną na Aqua Sola, on zawsze szczęśliwy i spokojny, ona kaszląca i blada; on się trochę nudzi nie wiedząc aż nazajutrz co się dzieje na giełdzie paryzkiéj i londyńskiéj, ona posłuszna przyśpiewuje mu dla rozrywki ostatkiem głosu... smętną piosnkę Mendelssohna.
Wartoż to było opowiadać? jestże co pospolitszego nad tę historyą powszednią, zwyczajną, oklepaną, dziecinną?
— No? a ten Janusz? spytała Włoszka.
— Janusz nosi na piersiach pierścionek swéj pierwszéj i jedynéj, i żyje mężnie a smutnie. W jednéj godzinie wyczerpał on do dna całą miłość która miała mu służyć do żywota... cóż chcecie? to dziś już tylko łupina człowieka.
— Smutne to nad wyraz, odezwała się Włoszka, ja, przyznaję, spodziewałam się czegoś więcéj i innego, dramatyczniejszego. Ofiara wzbudza we mnie współczucie niezmierne. Co się tyczy męż-