— Tak, ale ludzi jak ty, bez pochlebstwa — chociaż od dni kilku dopiero się znamy, nie ma i nie może być wielu. W ogóle zarzucić wam można, że nie bardzo przywiązaliście się do tego kraju w którym dosyć, jak na owe wieki, przeżyliście czas długi szczęśliwie i swobodnie, który was karmił, hodował, bogacił... i uznał za dzieci swoje.
— Powoli, odparł Jakób, rozpatrz się w historyi bezstronniéj; fanatyzm religijny, prawda że wspólny nam z innemi narody i buta szlachecka... długo stały na przeszkodzie uznaniu żydów za obywateli kraju. Winni też byli i żydzi, że języka i obyczaju przyswoić sobie nie starali się, że się odosobniali, stanowiąc status in statu, naród w narodzie, że szczerze nie pracowali na obywatelstwo, które się poświęceniem i krwią zdobywa.
Winy są równe z obu stron, i z obu stron szczere przebaczenie i zapomnienie przeszłości wyjść powinno. Wiek inny, oświata rozpowszechniona, idee ludzkie nam wspólne, wszystko nas teraz zbliżyć i przejednać się zmusza. Wyciągamy dłonie... nie odpychajcie ich....
— My! młode pokolenie! zawołał Iwaś, mybyśmy mogli was odpychać!! Możeszże to przypuścić? Znajdą się przesądy, wstręty, resztki starych
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/196
Ta strona została skorygowana.