co ją życiem i krwią zbudowało, a zamieszkał jakiś wędrowny pająk lub szczątek zabłąkanego polypa lub gałązka algi zielonéj.
Śliczny to jeszcze marmurowy gród, ale z téj konchy wspaniałéj, świecącéj wszystkiemi barwami tęczy, wyleciało życie dawne: mieszka nowe, mniejsze i inne, któremu w staréj skorupie niezupełnie wygodnie, znać że ją pożyczyło. Z kupiectwa i arystokracyi, z tego burzliwego ludu genueńskiéj rzeczypospolitéj co czoło stawił Wenetom, nic nie ma prócz kilku zeschłych gałązek i ruchomych nieco rozbitków. Nowe plemie, potrzeby, żywot, obyczaj.... Wszedłszy w cichy dziedziniec którego z pałaców Balbich lub Pallavicinich, jakbyś do marmurowego wszedł grobowca.
Wrą i szumią około portu Włochy nowe, odmienne, dorabiające się formy właściwjé, innego bytu, równie burzliwie może jak stary połamały.
Powóz sunął się po nad portem ku miastu, gdy młody chłopak rękę położył na ramieniu swojego towarzysza i rzekł mu:
— Wysadź mnie tu gdzie, proszę.
— Jak to? dla czego? spytał żyd.
— Poszukam tu sobie bliżéj portu schronienia.
— Ale ty jedziesz ze mną?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/56
Ta strona została skorygowana.