musimy... aby dobadać się jéj środka.... Czasu mamy dosyć, a na Aqua sola przyjdziemy zawsze w porę.
— A! prawda! mieliśmy się tam spotkać z moją piękną wybawicielką, co mi jak Samarytanin skroń spaloną zwilżyła....
Żyd się uśmiechnął znowu.
— Tak, tak, z tą Włoszką która ci czoło oblała wodą a może serce płomieniem... ale między wczoraj a dzisiaj jest przepaść.... Któż wie ilu z nas się znajdzie wiernych słowu w ogródku na Aqua sola?
— Myślisz! spytał młody człowiek.
— Nauczyłem się już w życiu nie wiele rachować na przyrzeczenia które dopiero we dwadzieścia cztery godziny spełnić się mają, a nic na te których urzeczywistnienie rozłożone jest na tygodnie.
— Ale do wieczora daleko! zobaczymy!
— Oj daleko! mów daléj! zawołał Iwaś, słońce pali... wyjść niepodobna... słucham!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/77
Ta strona została skorygowana.