Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

troskliwie, ale pieścić i rozczulać się nie mogła.... Chowałem się sam już ucząc myślić o sobie, a instynkt nie garnąć się do ludzi cale mi kazał ich unikać. Uczyłem się téż przypatrywać im, poznawać, przenikać.
Byłem jeszcze bardzo mały, gdy ojciec nas odumarł po krótkiéj słabości. Dzień ten żałoby i jęku nie wyjdzie z mojéj pamięci nigdy, głęboko naówczas zapisały się w niéj te słowa, które każdy Izraelita obowiązanym jest wyrzec, gdy go spotyka cios z ręki Bożéj:
— Bądź pochwalony sędzio sprawiedliwy!
Nauczono mnie wraz z innemi dziećmi téj modlitwy (Kadysz) którą późniéj w życiu tyle razy powtarzaną słyszałem:
— „Niech będzie wywyższoném i uświęconém imie Jego wielkie, na świecie, który kiedyś na nowo odtworzy i wskrzesi zmarłych i wzbudzi ich do życia wiecznego, odbuduje gród Jeruzalem, w niém wystawi przybytek swój, zgładzi z ziemi służbę obcych Bogów i wprowadzi w siedlisko swoje, służbę Nieba, by panował święty, błogosławiony On, w swojém królestwie i swym majestacie....
Jakób wzruszony zamilkł, a Iwaś mimowolnie szepnął: piękna i wspaniała ta modlitwa wasza...