Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

poprzemienianemi do niepoznania, mowa ich inną, myśl zuchwalszą.
Wysiadłszy w Hotelu, pobiegł zaraz nazajutrz rano do opiekuna swego, ale go w domu nie zastał; dowiedział się tylko że był teraz podwójnie zajęty, gdyż liczne projekta nowych przedsiębierstw całkiem go pochłaniały. — Wracając ulicą że spuszczoną głową, najniespodziewaniéj zetknął się uderzywszy prawie o niego, z panem Henrykiem Segel. — Zostawił go był we Włoszech z projektami długich podróży, zdziwił się spotkawszy na trotuarze krakowskiego przedmieścia. — Od chwili przypadkowego zjechania się z nim na drodze z Genui do Spezyi, w towarzystwie Signory Gigante, Jakób powziął był nieprzezwyciężony wstręt do tego człowieka. Nie lubił go nigdy, ale mógł wprzódy szanować, straciwszy to uczucie, widział w nim chłodnego oprawcę istoty, która mu była najdroższą na ziemi, brzydził się nim teraz.
Posłyszawszy nagle głos jego, zaczerwienił się cały i cofnął prawie ze wstrętem.
— A! zawołał śmiejąc się Henryk, prawda że niespodzianka! dziwi cię że mnie i tu znowu spotykasz! a może więcéj cię to zdumiewa, niż gdyśmy się ujrzeli na Aqua Sola? Ale cóż chcesz! to są