Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/157

Ta strona została skorygowana.

ją do stołu, Mann pochwycił drugą rękę niby żartem, ale w istocie obawiając się pozostać w tyle, reszta poszła za nimi.
Zbyteczném byłoby rozwodzić się nad wspaniałością stołu, nad wytwornością kuchni pana Henryka. Umiał on obejść się kawałkiem chleba i kieliszkiem wódki, mimo swojego państwa, ale gdy potrzeba było wystąpić, a miłość własna w grze była, nie znał rzeczy za drogich i niedostępnych. Obiad za który wcześnie przepraszał że miał być improwizowany, o którym mówił iż prawdziwie nie wie jaki będzie, za który z góry gospodynią obwiniał (zupełnie obcą kuchni) okazał się dyplomatycznym obiadem. Wyspieszono nawet cetle na różowym papierze w srebrnych ramkach.
Tyle razy mówił gospodarz o téj improwizacyi swego obiadu, że Symon w końcu zmuszony był powiedzieć:
— Wiesz co, kochanie, ty tak improwizujesz, że i Deotyma lepiéj nie potrafi....
Mann który udawał że nie wiele stał o przepych i umyślnie przybierał grubiańskie maniery, aby w nim braku wychowania istotnego znać nie było, zatknął serwetę pod brodę i zabrał się jeść