że w ostatku... tak ogromnie płacono artystkom, że teatr... Matkę to niepokoiło; być zmuszoną tak spaść... tak spaść żeby pójść śpiewać za pieniądze!! Emma miała głos prześliczny, metodę doskonałą, dramatyczne usposobienia znakomite... ale na samą myśl takiego upadku pani Wtorkowska płakała. A tu — trzeba już wyznać wszystko — fundusze tak były obrachowane że na życie zbytkowno-elegancko-brudne, jakie prowadzono — ledwie do roku dwudziestego trzeciego Muzy... wystarczyć mogły. Matka sobie powiedziała że ją zamąż wydać musi świetnie i przy niéj zamieszkać.
Powiedziała sobie że to nastąpić musi, przed fatalnym kresem i zupełną ruiną — a tu nie było nikogo, nikogo!
Muza dawniejszych lat bywała niekiedy i z mamą i z guwernantką w domu ojca Tildy, była niby przyjaciółką, towarzyszką młodości pani Henrykowéj; po ogródku tym pamiętnym chadzała nieraz z Jakóbem, i Jakób się jéj naówczas dosyć podobał, ale cas redhibitoire... ubogi. Naówczas lekko sobie z wysokości swego położenia towarzyskiego i nadziei, postępowała z młodym chłopakiem... późniéj — żałowały obie z matką że nie potrafiły przeczuć nic... Jakóba stracono z oczów, ale nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/171
Ta strona została skorygowana.