Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/201

Ta strona została skorygowana.

godzi. Chybia kto idzie za samym rozumem i kto na sam szał się spuszcza.
— A więc coś pośredniego, jakieś mixtum szału i rozumu!! rozśmiał się szydersko młody człowiek.
— Zgadłeś pan, odpowiedział Jakób, tą mięszaniną jest właśnie natchnienie... instynkt narodowy....
— Wybornie, ależ instynkt narodu chce rewolucyi i czuje w niéj zbawienie.
— Mylisz się pan, o ile ja o kraju z tego co widzę i słyszę sądzić mogę, przerwał Jakób, jest agitacya rewolucyjna, ale w głębi ducha jest przeczucie rozpaczliwości tego kroku i klęsk jakie sprowadzi.
— A! tak pan sądzi!! uśmiechnął się młody człowiek, no — to żegnam pana!
Wymówił te wyrazy zapalczywie, groźno, Jakób go za rękę pochwycił.
— Wilku, zawołał Kruder, nie odchódź w gniewie... stój! zaklinam!
— Przepraszam pana, dodał poważnie Jakób, dwa słowa jeszcze. Ja tak sądzę jakem powiedział — ale muszę dorzucić, że gdy naród cały wstanie do śmiertelnéj walki... ja z nim pójdę na bój