Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/218

Ta strona została skorygowana.

Nawracać bałwochwalców i cześć gorącą fałszywych bogów skierować ku prawdziwemu, jest stosunkowo łatwém; pali się płomień który tylko podsycić i na innym ołtarzu postawić należy — ale tę iskrę wydobyć z piersi zaskrzepłych! ale mówić o moralności tym co ją mieli i stracili! o wierze tym co wszystko w tyglu krytyki na żużel stopili!! Nikt się z Jakóbem nie sprzeczał, nikt nie walczył, uciekano się, odwracano. Niekiedy wymowa jego porywała, ale ceniono ją jako piękny ustęp retoryczny — nic więcéj.
Zniemczeni żydzi byli Heglistami, zfrancuzieli wysoko cenili pozytywizm Cont’a, admirowali mniemaną logikę Proudhon’a; inni obchodząc się nawet bez wszelkiéj filozofii, z pustką w głowie i z pustkami w sercu czuli się spokojni zupełnie. Na tém więc polu jałowém nawracanie było niemożebne; — społeczność rozumiała jeszcze izraelstwo swe ze strony jego poetycznéj, malowniczéj, poklaskiwała mu w Żydówce, w muzyce Mendelsohna i Meyerbeera, w dowcipie Heinego i Börne, w milionach i wszechmocności Rothschildów, wszędzie gdzie ślad był Izraela i dowód jego potęgi; ale były to tylko pochlebne wspomnienia jakiejś podruzgotanéj przeszłości. Wielka większość dla europeizmu, dla fran-