ale niewinna jak małe dziecko... i to ją czyni tak śmiałą.
Dwie panie N. i X. spojrzały na siebie ukradkiem, pani X. czarne rozrosłe brwi mimowoli podniosła z podziwem.
— Niech szatan porwie tego szczęśliwego Jakóba, ot to koło niego dziewczyna skacze! rzekł ojciec Tildy do Manna, ależ gwałtownie się jéj zachciało go złapać! Ciekawym téż bardzo czyby go była tak rwała ku sobie, gdyby został był łapserdakiem takim jakim ja go wziąłem na wychowanie!!
— I póki mu poczciwy stary berlińczyk majątku nie zapisał! dodał Mann.
Oba się rozśmieli.
— Że go złapie, nie ma wątpliwości, rzekł ostatni.
— Otóż nie, odparł pierwszy, ja go znam lepiéj, niezręczna dziewczyna choć sprytna, nie wie tego pono że nie wszystkie ryby jedną siecią łowią.... Henryk mój zięciaszek oszalałby dla niéj, Jakóba wystraszy... on woli ciche, wstydliwe niewiasty... poeta....
— Tak, a to wcale i niecicha i niewstydliwa
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/231
Ta strona została skorygowana.