pół godziny posiedzę przy fortepianie, czuję się osłabioną, brak mi duszy jakby mi ją te tony ulatujące zabrały z sobą i wyczerpały... a ona! Co za potęga! gra, szaleje, dokazuje, i wstaje niezmordowaną, spokojną!
— To téż stanowi różnicę gry waszéj od jéj grania, rzekł Jakób, wy w swą grę wlewacie duszę i czucie, ona sztukę i siłę tylko.... Do mnie gra jéj nic nie mówi, jest to fortepian grający... u ciebie dusza śpiewa przez dotknięte ręką klawisze....
— A nie! zawołała Tilda, ona jest artystką prawdziwą, a ja prostą śmiertelnicą.
— Pozwólże mi się przyznać, dorzucił Jakób, tego artysty, téj artystki jakiemi ich wiek nasz uczynił, ja nie cierpię; równie jak nienawidzę fanatyka który głową się pali, a wiary swéj dłonią i czynem nie popiera. Artysta dzisiejszy to sztukmistrz, a nie mistrz w sztuce, to rzemieślnik kapryśny, co się wyuczył trudności, co zna wszystkie sznurki (ficelles) rzemiosła swego. Ale dla mnie rozpłakany pastuszek grający sobie w polu na dudce piosenkę natchnioną... jest daleko nad niego większym artystą.
Sprofanowano dziś sztukę jak wszystko, stała
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/233
Ta strona została skorygowana.