Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/252

Ta strona została skorygowana.

Czas upływał Jakóbowi tak żywo, niepochwycony, iż się z nim obliczyć nie mógł — nadchodziła zima, w położeniu jego mało się co zmieniło.
Wykreślony mając wcześnie plan życia szedł drogą pewną z któréj sprowadzić się nie dał; ale to co dla niego główném było życia zadaniem, coraz cięższém stawało się do urzeczywistnienia. Młodzież którą w koło siebie starał się gromadzić, znalazł najdziwniéj przekształconą, prawie już nie żydowską. Najwykształceńsi nawet unikali wspomnienia o pochodzeniu, rozmowy o wierze, zadaniach religijnych. Działanie więc Jakóba ograniczone, powolne, musiało się skupić w nim samym prawie. Nie tyle słowy ile przykładem musiał torować drogę — mało prowadząc za sobą naśladowców. Była to chwila właśnie gdy po rozdrażnieniu wywołaném niezręcznym artykułem jednego z dzienników, po oburzeniu jakie wywołało to wystąpienie; skupiali się nieco ku obronie Izraelici, podnosili na duchu,